Na terenie kilkudziesięciu metrów kwadratowych w pobliżu remontowanego mostu przy ulicy Mickiewicza leżą stery śmieci. Można tam dostrzec worki wypełnione odpadami, popsuty sprzęt AGD, stare telewizory, obudowy po odbiornikach radiowych, pampersy i inne zużyte środki higieny osobistej. Taki widok woła o pomstę do nieba. Przechodnie z obrzydzeniem odwracają głowy, żeby tylko nie patrzeć na ten ogromny bałagan. Niestety wszystko wskakuje na to, że nikt nie posprząta tych brudów, bo jest to teren prywatny, a ustalenie właściciela jest praktycznie niemożliwe.
Za porządki w mieście odpowiadają pracownicy Zakładu Usług Miejskich, ale zajmują się tylko terenami należącymi do gminy.
– My sprzątamy tereny należące do gminy Ostrowiec i nie możemy wkraczać na prywatne posesje –mówi dyrektor Zakładu Usług Miejskich Zbigniew Wesołowski.- Znam to miejsce i przyznaje, że wygląda ono okropnie, ale przepisy są przepisami i my musimy je przestrzegać. Zresztą tego typu miejsc w Ostrowcu jest więcej i nawet gdybyśmy chcieli je posprzątać to nie możemy, ponieważ właściciel zaśmieconej posesji mógłby mieć do nas o to pretensje. Takie przepisy są może bardzo nieżyciowe, ale takie są i my nic na to nie poradzimy