Od rana boisko na osiedlu Pułanki przypomina pustynną oazę, na której pasą się wielbłądy. Hasan, Fatma, Oskar i Idzik, bo tak nazywają się wielbłądy, które na Pułanki przyjechały razem z cyrkiem największe zainteresowanie wzbudzają wśród dzieci. Dorośli natomiast podchodzą do opiekuna zwierząt i pytają go czy wielbłądom w cyrku nie dzieje się krzywda.
– To są zwierzęta, które z dziada pradziada żyją w niewoli i one nawet nie widzą co to jest wolność. Na pewno krzywda im się nie dzieje, bo mają zapewniony porządny pokarm i odpowiedni wybieg. Codziennie jesteśmy w innym mieście i codziennie na bazarach kupujemy po kilkaset kilogramów warzyw właśnie dla wielbłądów. Wielbłądy w cyrku po prostu pracują. Podczas przedstawienia prezentują się na arenie po kilkanaście minut. To chyba nie jest znowu taka ciężka praca. One są już tak wyćwiczone, że praktycznie nie wymagają treningów. Od czasu do czasu treser przypomina im tylko układy w jakich mają zaprezentować się publiczności- powiedział mężczyzna opiekujący się wielbłądami.
Wiele osób chciało sobie zrobić zdjęcie z wielbłądem z bliska, ale te zwierzęta nie życzyły sobie żadnego towarzystwa podczas popasu na boisku i na wszystkich intruzów, którzy im przeszkadzali … pluły. Oprócz wielbłądów na wybiegu można podziwiać także konie.