Rysowanie planu sytuacyjnego przez Sąd, konfrontacje, dwie przerwy, a nawet zeznanie świadka, który ukrywał się przed żoną w opustoszałym budynku – wszystko to miało miejsce dzisiaj podczas kolejnej rozprawy przeciwko radnemu powiatowemu Hubertowi Żądło oskarżonemu o uszkodzenie mienia oraz doprowadzenia przemocą innej osoby do określonego zachowania. Sytuacja dotyczy dnia 14 listopada ubiegłego roku kiedy to kilka dni przed wyborami samorządowymi doszło do incydentu w miejscowości Skarbka. Dzisiaj jako pierwszy zeznania składał Prezes Zarządu Stowarzyszenia „Delta „ Piotr Lichota, który potwierdził wersję pokrzywdzonego Mariusz Kosowskiego.
– Byłem uczestnikiem tego zajścia – mówi Piotr Lichota. – Gdy jechaliśmy samochodem z panem Mariuszem Kosowskim nagle za nami pojawił się samochód, który sprawiał wrażenie, że nas śledzi. Wcześniej odebrałem telefon od mojego znajomego, który poinformował mnie, że na terenie gminy w związku że zbliżającymi się wyborami dochodzi do dziwnych rzeczy. Ktoś miał rozrzucać ulotki o różnej treści. Ja jestem prezesem Stowarzyszenia „Delta” i zależy mi na społeczeństwie obywatelskim. Czuje się zobowiązany do przestrzegania pewnych norm. Gdy dojechaliśmy do zatoczki w miejscowości Skarbka, nagle ktoś wyszedł z tamtego samochodu i zaczął uderzać w nasze auto pięściami w dach i kopać w drzwi. Zobaczyłem, że był to oskarżony Hubert Żądło. Doszło do przepychanki , gdyż Hubert Żądło próbował na silę wedrzeć się do pojazdu, którym jechaliśmy, a próbował uniemożliwić mu to Pokrzywdzony Kosowski . Wtedy to drugi z pasażerów pojazdu, który wcześniej jechał za nami próbował uspokoić pana Żądło. Byłem zbulwersowany całą tą sytuacją. Po pewnym czasie zauważyliśmy, że samochód, którego właścicielem jest pan Mariusz Kosowski został uszkodzony.
Na pytanie Sądu czy oskarżony zgadza się z wersją przestawioną przez świadka Hubert Żądło odpowiedział, że kategorycznie nie zgadza się z taką wersją wydarzeń. Hubert Żądło po raz kolejny twierdził, że miał być popchnięty przez świadka Piotra Lichotę w sytuacji, gdy nawet powołani przez niego świadkowie całkowicie to wykluczyli, podobnie jak wymieniony świadek oraz pokrzywdzony Kosowski.
Kolejni świadkowie opowiadali o tym jak kilka dni po wyborach samorządowych spotkali się przed sklepem, w którym pracuje matka oskarżonego i tam dokładnie obejrzeli samochód należący do Mariusza Kosowskiego, ponieważ w tym czasie podjechała do sklepu żona poszkodowanego. Obaj panowie stwierdzili, że nie widzieli żadnych uszkodzeń auta, a pojazdowi bardzo odkładnie się przyglądali, ponieważ jak to stwierdzili o całej sprawie było już bardzo głośno. Dało się jednak zauważyć znaczne sprzeczności w ich zeznaniach dotyczące choćby miejsca zaparkowania samochodu.
Niezwykle ciekawe były zeznania kolejnego ze świadków powołanych na wniosek oskarżonego , który jak stwierdził widział całe zdarzenie bardzo dobrze.
– W moim domu tego dnia doszło do sprzeczki pomiędzy mną, a moją żoną o to jaki program w telewizji będziemy oglądać – mówi świadek. – Wsiadłem na rower i pojechałem w kierunku sklepu. W pewnym momencie usłyszałem warkot silnika. Pomyślałem, że to moja żona mnie śledzi i postanowiłem schować się do pustostanu. Stałem tam ukryty w krzakach. W pewnym momencie zauważyłem jak podjeżdżają dwa samochody. W jednym z nich był pan Mariusz Kosowski i Piotr Lichota, a w drugim pan Hubert Żądło oraz pasażer. Dobrze widziałem całe zdarzenie i nie zauważyłem, żeby doszło do dewastacji samochodu, któregoś z tych panów, czy też nawet do tego by się szarpali . Zdecydowałem się zeznawać, ponieważ poprosiła mnie o to żona oskarżonego. Skoro to wszystko widziałem to pomyślałem, że powinienem zeznawać.
W tym momencie Sąd poprosił świadka by ten dokładnie opisał gdzie stał, z której strony nadjechały pojazdy, którędy odjechały. Na podstawie zeznań świadka został sporządzony plan sytuacyjny. Trzeba przyznać, że rozprawa prowadzona jest niezwykle skrupulatnie, a Sąd interesują najdrobniejsze szczegóły mogące mieć związek ze sprawą. Kolejna rozprawa odbędzie się 7 stycznia.