Wszyscy znamy się na gospodarce, polityce i medycynie. Czy rzeczywiście? Dziś słów kilka o gospodarce, a w szczególności o budżecie, unijnym budżecie.
Politycy, ci z czołówek ogólnopolskich gazet i ci lokalni występują w mediach, zwołują konferencje prasowe, opowiadają o miliardach, często pomijając źródło ich pochodzenia.
Te miliardy, o których mówią wszyscy nie pochodzą jednak znikąd. Nie pochodzą z naszych podatków, nie zależą od hojności partyjnych przywódców. Pochodzą z budżetu Unii Europejskiej. Tej tak często krytykowanej, często wręcz nie lubianej.
Ale po kolei…
Na budżet Unii Europejskiej składają się wpłaty wszystkich krajów członkowskich. Jedne kraje wpłacają więcej inne mniej. Tak powstały budżet jednomyślną decyzją przywódców państw członkowskich dzieli się między te kraje. W konsekwencji są państwa do których wraca zdecydowanie więcej lub więcej pieniędzy niż wpłaciły i takie, które otrzymały mniej i zdecydowanie mniej niż wpłaciły. Polska od chwili wstąpienia do UE należy do tej pierwszej grupy. Jest od początku jednym z największych beneficjentów unijnego budżetu.
A teraz kilka konkretów.
Budżet Unii Europejskiej na lata 2014-2020 wyniósł 960 miliardów euro, z czego Polska otrzymała blisko 106 miliardów euro w formie dotacji. Komisja Europejska w lutym 2020 roku zaproponowała budżet na lata 2021-2027 na poziomie 1100 miliardów euro. Z powodu pandemii i występującej w związku z nią recesją i kryzysem gospodarczym KE zaproponowała równocześnie stworzenie tzw. Funduszu Odbudowy na czas popandemijny. Środki z tego funduszu pozwolą państwom członkowskim odzyskać równowagę gospodarczą i przyspieszyć ich rozwój. Fundusz Odbudowy nazywany jest często drugim „Planem Marschalla”. Komisja Europejska na ten cel zaproponowała 750 miliardów euro.
Była to znakomita propozycja KE dla wszystkich państw członkowskich, tym bardziej, że zawierała w sobie 750 miliardów euro w programie ratunkowym na odbudowanie gospodarek unijnych. Zatwierdzony w grudniu 2020 roku przez przywódców państw członkowskich i Parlament Europejski budżet UE wraz z Planem Odbudowy bardzo niewiele różnił się od propozycji Komisji Europejskiej. Szefowie rządów UE obniżyli z 1100 mld do 1074 mld euro budżet Unii Europejskiej pozostawiając Plan Odbudowy na poziomie 750 mld euro dokonują w nim przesunięć środków z dotacji na rzecz pożyczek.
Jak z tego widać ośmiomiesięczne negocjacje wskutek sprzeciwu kilku znaczących płatników „netto” obniżyły nieco 7 letni budżet i zamieniły w Funduszu Odbudowy część dotacji na pożyczki. Taka to jest prawda o wielkim sukcesie negocjacyjnym.
O wiele bardziej kontrowersyjna sprawą było zaproponowanie przez Komisję Europejską „mechanizmu warunkowości” w zakresie praworządności. Mechanizm ten przewiduje zamrożenie funduszy europejskich dla państw członkowskich naruszających praworządność. I to nie wysokość środków dla poszczególnych krajów było głównym przedmiotem sporu i negocjacji.
Ostatecznie Unia Europejska otrzymała narzędzia dla ochrony praworządności w jej krajach członkowskich. Polska zaś otrzyma w ciągu 7 najbliższych lat z budżetu UE ok. 116 miliardów euro, zaś z Funduszu Odbudowy 23 miliardy euro dotacji i 34 miliardy euro niskooprocentowanych pożyczek. Łącznie Polska otrzyma z Unii 139 miliardów euro w formie dotacji i 34 miliardy euro w formie pożyczek. Przekładając to na złotówki, otrzymamy 620 miliardy złotych dotacji i 150 miliardów pożyczek, czyli tajemnicze 770 miliardów złotych.
Teraz pozostaje tylko sprawiedliwie i rozsądnie je podzielić. I tu zaczyna się nowy problem…
Karol Wójcik
Radny Rady Miasta