Ogromna tragedia rodziców

Zrozpaczeni rodzice zmarłej na początku stycznia 13- letniej Kariny z miejscowości Wólka Wojnowska ( gmina Ćmielów) twierdzą, że przyczyną śmierci ich dziecka jest fatalny system służby zdrowia. Ich córka nie miała przeprowadzonych odpowiednich badań lekarskich, mało tego 13- letnia dziewczynka zamiast być ratowana została przewiązana pasami do łóżka w szpitalu psychiatrycznym. Dziecko przeżywało tragiczne chwile.
– Ona wtedy przeżywała koszmar, a my teraz jesteśmy zrozpaczeni. Nikt nam nie zwróci ukochanej córki. Karinki nie ma już z nami, ale niech winni poniosą odpowiedzialność – mówią rodzice Kariny Lesia i Artur Bajor. – Sprawę skierowaliśmy do prokuratury. Niech ta instytucja zbada kto odpowiada za śmierć naszego dziecka. Zamiast ją ratować to Karina była wożona od szpitala do szpitala i w końcu doszło do tragedii – dodają zrozpaczeni rodzice.
Dziewczynkę bolała głowa
6 stycznia tego roku Karina wróciła do domu wraz ze swoim ojcem, mamą i siostrą ze spaceru. W pewnym momencie dziecko zaczęło uskarżać się na ból głowy i wymiotować. Rodzice nie czekali, aż dolegliwości same przejdą tylko zawiadomili pogotowie ratunkowe.
– Karetka przyjechała po około 40 minutach – mówi ojciec Kariny Artur Bajor. – Nie wiem czy to był lekarz czy ratownik medyczny, ale ten pan kazał podać dziecku glukozę i coś dietetycznego do zjedzenia. Zaznaczył, że gdyby córce nie przeszły dolegliwości to powinniśmy z nią iść następnego dnia do lekarz rodzinnego. Zespól karetki już zbierał się do odjazdu, ale moja żona na to się nie zgodziła.
– Widziałam jak Karina fatalnie wygląda i jak bardzo źle się czuje, dlatego zażądałam, żeby moje dziecko zostało przewiezione do szpitala. Zgodzili się na to – mówi matka Kariny Lesia Bajor. – Na izbie przyjęć w szpitalu Ostrowcu czekaliśmy około godziny zanim lekarz zbadał moją córkę. O Boże, gdyby to wszystko szybciej trwało to może Karinka byłaby z nami – dodaje zrozpaczona matka.
Miała omamy i krzyczała
Karinie po przyjęciu do szpitala zostało zlecone wykonanie podstawowych badań lekarskich.
– Poprosiłem o wykonanie badania głowy mojej córki przy pomocy tomografu komputerowego, ale usłyszałem, że na takie badanie to się czeka – twierdzi ojciec Kariny. – Wtedy stan mojej córki był stabilny i czuła się jakby lepiej. Jednak na drugi dzień, a była to środa moje dziecko ponownie wymiotowało i Karinę bolała głowa. Wówczas lekarze zdecydowali się na przeprowadzenie badania tomografem komputerowym oraz USG jamy brzusznej. Karina miała także zlecone badania okulistyczne i neurologiczne, do którego według mnie nie doszło. Teraz mi się także wmawiana, że Karinę badał neurolog, ale ja w to nie wierzę i mam nadzieje, że tę sprawę wyjaśni prokurator. Z dokumentów, jakie widziałem, wynika, że badania zostały przeprowadzone 7 stycznia, ale przy zleceniu na ich wykonanie widnieje data 8 stycznia. Moja córka momentami dostawała napadów drgawek, miała jakieś omamy wzrokowe, kogoś widziała i coś krzyczała. To jej się przytrafiło po raz pierwszy w życiu. Wiem, że lekarze z Ostrowca zdecydowali o przetransportowaniu mojej córki do Szpitala Wojewódzkiego Kielcach, ale tam moje dziecko nie zostało przyjęte na oddział.
Koszmar w psychiatryku
Zamiast do Szpitala Wojewódzkiego Karina trafiła do Szpitala Psychiatrycznego w Kielcach, gdzie została przywiązana pasami do łóżka. W Wojewódzkim Specjalistycznym Szpitalu Dziecięcym w Kielcach odmówiono przyjęcia pacjentki twierdząc, że ma objawy psychozy. Dopiero po wielu godzinach trafiła do szpitala dziecięcego.
– W szpitalu psychiatrycznym nie pozwolono mi zostać przy Karince. Grożono mi wezwaniem ochrony i wyprowadzeniem mnie z budynku – dodaje zrozpaczona matka. – Lekarka na drugi dzień powiedziała mi, że córka podczas badania mówiła urwanymi zdaniami, a tymczasem ona normalnie rozmawiała. Zapoznała się tam nawet z koleżanką Emilką, która też mi powiedziała, że bardzo fajnie rozmawia się jej z moją córką. Karina miała kilkuminutowe ataki, ale później prze dwie, trzy godziny zachowywała się normalnie. To powinno dać lekarzom do myślenia, ale jakoś nie potrafili wystawić odpowiedniej diagnozy.
Rzadka choroba
Gdy diagnoza została już wystawiona na leczenie było za późno.
Specjalistyczne badania wykazały, że dziewczynka cierpiała na hiperamonemię, rzadką chorobę metaboliczną, charakteryzującą się podwyższonym poziomem amoniaku we krwi. Badania w tym kierunku nie są wykonywane w ostrowieckim szpitalu.
Dyrektor szpitala w Ostrowcu Świętokrzyskim Józef Grabowski wyjaśnia, że w jego placówce dziecko przebywało 37 godzin.
– Przyjęliśmy dziewczynkę z rozpoznaniem nieżytu żołądkowo-jelitowego – mówi Józef Grabowski. – Nie miała żadnych innych objawów, wykonaliśmy wszystkie podstawowe badania, które nie dały odpowiedzi na pytanie, dlaczego stan dziecka się pogarsza. Dlatego postanowiliśmy przewieźć ją do dziecięcego szpitala w Kielcach. Na pewno i my jesteśmy rozgoryczeni po śmierci tego dziecka.
Dlaczego nie zrobiono zatem badań na stężenie amoniaku?
– To jest badanie specjalistyczne. Nie jest wykonywane w naszym szpitalu. To jest przykład źle funkcjonującego systemu. Nie jest możliwe, żeby szpital powiatowy miał takie wyposażenie i mógł przeprowadzić wszystkie badania. Zlecono wszystkie badania, jakie mogliśmy wykonać. Były to badania jelitowo-żołądkowe, tomografii komputerowej, USG, także szereg konsultacji: neurologicznych, okulistycznych, psychologicznych i psychiatrycznych. W konsekwencji trzeba się było posiłkować szpitalem o wyższej referencyjności – dodaje Józef Grabowski.
Włodzimierz Wielgus, dyrektor Szpitala Dziecięcego wyjaśnia, że lekarze z Ostrowca informowali, że pacjentka wykazuje objawy psychozy, dlatego skierowano ją do centrum psychiatrii.
– Do nas pacjentka trafiła w nocy z 9 na 10 stycznia w stanie ogólnym ciężkim – informuje dyrektor Wielgus. – Anestezjolog skontaktował się z neurologiem z Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie, podjęto decyzję o konieczności przewiezienia pacjentki do szpitala w Warszawie.
Niestety na pomoc było już a późno. Dziecko zmarło 13 stycznia, a obecnie prokuratorzy badają, czy nie doszło do zaniedbania ze strony lekarzy, a przede wszystkim dlaczego, zamiast na oddział specjalistyczny, dziecko trafiło do szpitala psychiatrycznego, gdzie nikt nie potrafił mu pomóc. Prawdopodobnie właściwa diagnoza mogła uratować życie Kariny.
Sprawę bada prokurator
– W tej sprawie zostało wszczęte dochodzenie – informuje Prokurator Rejonowy w Ostrowcu Waldemar Pionka.- Zostali już przesłuchani rodzice zmarłej dziewczynki. Dochodzenie jest wszczęte w oparciu o artykuł 160 Kodeksu Karnego który mówi „ Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.”
– Prokurator dokonał uzupełniającego przesłuchania rodziców dziewczynki, a policji zlecono wykonanie pewnych czynności procesowych. Dla nas najważniejsze jest uzupełnienie dokumentacji z przebiegu leczenia – poinformował Daniel Prokopowicz rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Kielcach. – Do tego, czy i jakie zarzuty w tej sprawie zostaną postawione, niezbędne będzie przeprowadzenie analizy dokumentacji, przesłuchania świadków i lekarzy, a także uzyskanie opinii biegłych, jakie błędy i przez kogo zostały popełnione – dodał prokurator Prokopowicz.
Postępowanie wyjaśniające wszczął także Rzecznik Praw Pacjenta.
– Mam pytanie, czy w pierwszym szpitalu w Ostrowcu, wykonano wszystkie badania? Druga sprawa i moje oburzenie to dlaczego szpital specjalistyczny w Kielcach odmówił przyjęcia tego dziecka, skoro pierwszy szpital miał wątpliwości? Dziecko trafiło do szpitala psychiatrycznego na podstawie złej diagnozy. Źle oceniono stan zdrowia dziewczynki. Została unieruchomiona, co będę sprawdzać, bo przymus bezpośredni jest odpowiednio regulowany przepisami. Nie powinien trwać dłużej niż cztery godziny, a pacjent powinien być sprawdzany co 15 minut. Jak to się stało, że rano znaleziono ją nieprzytomną? Tam powinien być stały nadzór – twierdzi Rzecznik Praw Pacjenta Krystyna Kozłowska.
W środę dwóch lekarzy z ostrowieckiego szpitala złożyło rezygnację z pracy. Rodzice Kariny nie mogą otrząsnąć się po tragedii jaka ich spotkała. Jej dziewięcioletnia siostra jest załamana i ciągle płacze po starcie ukochanej siostry.

Polecamy również

Dodaj komentarz