Za niektóre miejsca w Ostrowcu Świętokrzyskim powinniśmy się wstydzić. Rudery stoją niemal w każdym zakątku miasta i swoim wyglądem budzą odrazę. O ile gmina Ostrowiec już dawno uporała się z problemem walących się domów, które stały na jej terenach, o tyle rudery znajdujące się na terenach prywatnych nadal szpecą miasto. Niestety w świetle prawa nie można nic z tym problemem zrobić. Na posesjach panuje bałagan, biegają tam szczury i cała sceneria wygląda niczym z dobrego horroru.
– Wiele budynków, których wygląd woła o pomstę do nieba ma swoich właściciele, którzy niejednokrotnie mieszkają w rożnych zakątkach Polski, a nawet świata. Często do jednej posesji pretenduje kilku, lub nawet kilkunastu spadkobierców. Stan prawny tych obiektów nie jest uregulowany. My spadkobierców musimy odnaleźć, a jak nam się to uda to wysyłamy do nich listy z prośbą o o rozebranie budynku lub przynajmniej uprzątnięcie terenu. Jedne prośby przynoszą efekt inne nie. Nie możemy wydać decyzji o rozbiórce budynku, jeżeli ten nie stwarza zagrożenia dla innych osób- poinformował pracownik Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego.
Rudery to ulubione miejsce, gdzie gromadzą się osoby bezdomne i amatorzy tanich trunków.
– W opuszczonych domach spotykamy osoby bezdomne najczęściej jesienią i zimą – mówi zastępca komendanta straży miejskiej Marcin Gruszka. – Wielu z nich woli przebywać w opuszczonych domach niż iść do schroniska. Powód zawsze jest ten sam. W schronisku nie wolno pić alkoholu. Za to w opuszczonych domach palą ogniska stwarzając zagrożenie dla siebie i innych. Niejednokrotnie już dochodziło do pożarów w pustostanach, gdzie koczowali bezdomni.
Od kliku lat w Sejmie leży projekt ustawy na mocy, której gospodarze miast będą mogli wydawać decyzje o rozbiórce ruder, które przynoszą miastom wstyd. Póki co projekt leży, a rudery jak stały tak stoją.