Po raz kolejny w tym roku helikopter Lotniczego Pogotowia Ratunkowego lądował na boisku na osiedlu Pułanki, które od trzech lat służy jako lądowisko dla śmigłowców.
Szybkiego transportu do kliniki w Lublinie wymagał ciężko chory pacjent. Jak się jednak okazuje ten transport wcale nie jest taki szybki, ponieważ odpowiednie procedury zdecydowanie go zwalniają. Śmigłowiec wylądował na boisku przed godziną 18, a z chorym odleciał o godzinie 18. 40. Dlaczego tak długo to trwa pytali zgromadzeni w pobliżu śmigłowca ludzie. Pojawiła się hipoteza, że to zbliżająca się burza opóźnia star śmigłowca. Tym bardziej, że karetka pogotowia ratunkowego podjechała na lądowisko i zaraz potem odjechała. Nikt nie widział, żeby pacjent był przenoszony. To nie burza to przepisy.
– Procedury są takie, że gdy wylądujemy to lekarza z naszej ekipy razem ze sprzętem zabiera karetka pogotowia ratunkowego i jedzie po chorego do szpitala. Tam pacjent w asyście naszego lekarza wraca karetką na lądowisko i po przetransportowaniu go do śmigłowca możemy startować- poinformował ratownik medyczny Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Z przepisami się nie dyskutuje.