Rozmowa z Pawłem Celebańskim, laureatem Srebrnego Krzyża Zasługi nadanego przez Prezydenta RP
-Odznaczenia jakie Pan otrzymał to ogromne wyróżnienie. Gdyby sam Pan miał powiedzieć za co tak docenił Pana Prezydent RP ?
-Skromnie rzecz ujmując, odznaczenie nadane przez Prezydenta Polski to zwieńczenie ponad dwunastu lat służby społecznej na rzecz drugiego człowieka. W różnym wymiarze, charakterze, z różnymi środowiskami, grupami formalnymi i nieformalnymi. Przez ten czas udało się rozwiązać wiele problemów, pomóc wielu ludziom, zainicjować wiele przedsięwzięć, które przyniosły dużo dobrego i funkcjonują do dziś.
Dziś z radością patrzę za siebie, widząc ile udało się osiągnąć. Odznaczenie jakie otrzymałem, a raczej jak to nazywam, odebrałem, to dla mnie osobiście, jak najbardziej, ogromne wyróżnienie, tym bardziej, że odbierałem je z rąk mojego „drugiego ojca”, jak wolno mi o Nim powiedzieć, Honorowego Obywatela naszego Miasta, Zbigniewa Pacelta. Jednak ten Krzyż Zasługi to nagroda, którą odebrałem w imieniu wszystkich tych, z którymi przez te minione lata tyle udało się zrobić. To jest nasze wspólne wyróżnienie i tak też trzeba o nim mówić. Bez tych wspaniałych ludzi o dobrym sercu nie byłoby mowy o takim sukcesie.
-Jest Pan znanym społecznikiem. Proszę przypomnieć swoją działalność prospołeczną.
-Społecznikiem to może za dużo powiedziane. Ja po prostu tylko staram się pomagać drugiemu człowiekowi i cieszę się kiedy mogę to robić. Wierzę, że dobro przekazane wraca do człowieka ze zdwojoną siłą. Nie lubię o sobie mówić, niech robią to inni – wspomnę tylko o działalności w Stowarzyszeniu „Forum Młodego Ostrowca”, Radzie Osiedla „Kuźnia”, współpracy z honorowym krwiodawstwem, warsztatami terapii zajęciowej, które bardzo sobie cenię. A prywatnie wspomnę chór Cantate Domino.
–Odznaczenie zobowiązuje. Jakie plany na przyszłość?
-Często powtarzam, że jeżeli raz wejdzie się do tej rzeki społecznym nurcie, trudno z niej wyjść. Dookoła nas jest mnóstwo ludzi, do których trzeba wyciągać pomocną dłoń.
Pomysłów i planów jest wiele, żeby tylko zdrowie dopisywało, starczało sił i nie brakowało dookoła ludzi życzliwych o dobrym sercu, rozumiejących potrzeby drugiego człowieka. W tym miejscu chciałbym jeszcze raz, z całego serca, serdecznie podziękować wszystkim tym, z którymi miałem zaszczyt pracować przez minione dwanaście lat dla dobra drugiego człowieka. W sposób szczególny dziękuję zaś Zbigniewowi Paceltowi, który zaszczepił we mnie tego „społecznego bakcyla”, Marcinowi Jabłońskiemu, Starszemu Cechu Rzemieślników i Przedsiębiorców, człowiekowi niezwykłemu, o wielkiej wrażliwości na potrzeby drugiego człowieka, Robertowi Minkinie, Andrzejowi i Grzegorzowi Pietrzykowskim. Od tych ludzi wiele dobrego się nauczyłem i za to im dziękuję.
– Dziękuje za rozmowę.