Mieszańcy osiedla Słoneczne od ponad 40 lat zatruwani są ksylamitem. Ci, którzy mieszkają na Pułanakch od 30 lat wdychają trujące i cuchnące opary. Ostrowiecka Spółdzielnia Mieszkaniowa co roku remontuje po kilkanaście mieszkań, z których usuwana jest trująca substancja. Jest to jednak studnia bez dna.
– Czekałam czekałam, ale się doczekałam remontu – mówi mieszkanka bloku numer 15 na osiedlu Pułanki. – Ile jednak przez te trzydzieści lat od kiedy tu mieszkam nawdychałam się trucizny to Bóg jeden wie. W mieszkaniu bez przerwy cuchnęło wilgocią i chemicznymi oparami.
Teraz są takie czasy, że jak chce się mieszkać w zdrowym mieszkaniu to trzeba płacić, albo czekać.
– Do1996 roku na usuwanie ksylamitu otrzymywaliśmy dotacje z budżetu państwa – informuje Iwona Miszczyszyn, zastępca prezesa Ostrowieckiej Spółdzielni Mieszkaniowej .- Obecnie pieniądze na ten cel pochodzą z funduszu remontowego. Ci lokatorzy, którzy decydują się na 50-procentową partycypację w kosztach remontu, czekają zdecydowanie krócej od tych, którzy nie płacą nic za remont. Koszt usuwania ksylamitu to 200 zł za metr kwadratowy. Lokatorzy płacący 50 procent, czyli około stu złotych, czekają na remont kilka miesięcy. Ci, którzy nie płacą, muszą czekać nawet cztery lata. Brak państwowych dotacji wymusił na nas wprowadzenie tego typu priorytetów. Remont mieszkania, w którym stwierdzono ksylamit trwa około sześciu tygodni. Najpierw brygada remontowa zrywa posadzkę. Później przez pewien czas mieszkanie jest wietrzone, a następnie wylewana jest nowa nawierzchnia posadzki i kładziona jest wykładzina o takim samym standardzie, jaka była przed remontem. Jeżeli lokator nie chce wykładziny, to ma za to oddawane pieniądze.
Aż strach pomyśleć jak kiedyś budowano bloki. Ilu ludzi przez to straciło życie i zdrowie mieszkając w trujących oparach. Zapewne nikt nigdy za to nie odpowie, bo winnego nie będzie.
Foto. Fragmenty zerwanej, skażonej ksylamitem podłogi są wywożone do utylizacji.